Człowiek jednak z bez praktyki gubi umiejętność płynnego pisania długich tekstów. No, ale jak mówią - praktyka czyni mistrza i może trochę odświeżę swoje "pióro". Zaczniemy skromnie, bo od mojego mini projektu recenzowania każdej gry na 3DSa, którą sobie zakupię (jedna na miesiąc przy dobrym wietrze). Robię to dopiero teraz, gdyż niestety tyle było trzeba czekać na jakieś sensowne tytuły nie będące Zeldą/Mario/niepotrzebne skreślić. No, ale do rzeczy. Dziś na tapecie:
POKEMON SUPER RUMBLE
Seria Pokemon od lat wielu ma swoją, dość sporą niszę fanów mimo skostniałego mocno gameplayu głównego tytułu (pewnie o tym będzie przy okazji Pokemon White/Black 2). Czasami jednak zdarzają się tytuły zaledwie luźno związane z głównym nurtem (stare dobre Pokemon Snap! czy Pokemon Ranger). Taką też grą jest Super Rumble (zwany również Pokemon Rumble Blast). Trenerów Pokemon, Elitarnej Czwórki i Profesora Oaka tu nie znajdziemy.
Fabuła Pokemon Super Rumble umiejscowiona jest w kolorowym i wesołym świecie Toy World. I uwaga, tu pierwsze zaskoczenie, żyją w nim... Nakręcane Pokemony! Może pamiętacie z dzieciństwa takie stare zabawki, w które wkładało się kluczyk i nakręcało aby działały. Na tej też zasadzie działają nasi bohaterowie. Protagonistą jesteśmy "my". Ciężko dokładnie określić to, gdyż inne postacie zwracają się do nas w liczbie pojedynczej, niemniej jednak ze względu na dużą rotację uznajmy, że głównym bohaterem jest kolektyw zebranych przez nas zabawek Pokemon. Po pokręconym tutorialu musimy zmierzyć się z dość ciężkim zadaniem, gdyż ktoś bezczelnie i bezpardonowo kradnie z Toy Town Glowdropy - coś w rodzaju WD-40, płynu na odrdzewianie, który dla lokalnego świata ma właściwości lecznicze - wiadomo, dla metalowych zabawek rdza jest jak choroba. Oczywiście po drodze zmierzymy się z misją ratowania świata, ale o tym już możecie przekonać się sami.
Japońska Szkoła Nakręcania
Sama gra dzieli się na 5 rozdziałów, gdzie główną fabułę przy średniej eksploracji świata (czyli pozwiedzać, bez specjalnego grindowania) idzie ukończyć w okolicach 17 godzin. Rozdziały (poza ostatnim) są podzielone na 4 części, każda polega mniej więcej na tym samym. Otóż, w zależności od mapy, mamy 2 do 5 stref w których można znaleźć zabawki i arenę do starć różnorakich. Najpierw zwiedzamy strefy, które w zależności od rodzaju mają przypisany określony rodzaj Pokemonów. I tak np. na Cmentarzu spotkamy głównie Poki psychiczne i duchy, na Pustyni ziemne i skalne, itd. Dobrze jest się zapoznać z tabelką jaki typ ataków działa najlepiej na stworki w danej strefie (niestety w grze nie ma podpowiedzi, więc zostaje albo internet, albo logika). Każda z takich stref jest po prostu podzieloną na parę odcinków lokacją, w której wyrzynamy w pień kolejne Pokemony aż dojdziemy do Bossa, po pokonaniu którego wracamy na mapę główną i możemy albo jeszcze raz przejść daną strefę, albo udać się do innej. Po uzbieraniu odpowiednio silnych Poków udajemy się na arenę, po przejściu której odblokowuje nam się kolejna część rozdziału. To trochę jak w przypadku niektórych dungeon crawlerów - wchodzisz, zabijasz, wychodzisz, idziesz dalej, zapętlić. I tak od początku do końca. Prosto, momentami nudnawo poprzez konieczność grindowania, ale satysfakcjonująco, ze względu na system walki.
Siecz i nakręcaj
Ktokolwiek jeszcze w Nintendo nie wpadł na to, żeby zaaplikować ten system walki w zwykłych Pokemonach niech zostanie przeklęty. Największa frajda tej gry to sposób przebijania się przez kolejne lokacje. Wchodzimy do lokacji wybranym przez nas stworkiem spośród wszystkich, które posiadamy. Każdy z nich ma poziom mocy (od 1 do nie wiem ile, gdyż w endgame content wygląda na to, że na 2000 się nie kończy... over 9000?), typ, atak i obronę wyrażoną w skali od 1 do 5, ilość życia oraz dwa ataki przypisane do przycisków A i B również ocenione w skali 1 do 5 w gwiazdkach (srebrnych bądź złotych, które również definiują moc ataku). Czasami zdarzają się ataki bez gwiazdek, lecz są to głównie wzmocnienia takie jak chwilowa niepodatność na ataki, itp. Na późniejszych etapach rozgrywki dochodzą także cechy charakteru, które modyfikują naszego podopiecznego (np. cecha "zdrowy" daje automatyczną regeneracje życia). Wybrany przez nas Pokemon wchodzi do lokacji i przechodząc ją musi unikać ataków i jednocześnie pokonać wszystkie inne Poki. Wychodzi nam z tego trochę real-time button masher, w którym jednocześnie radośnie biegamy po planszy i spamujemy przyciskami A lub B. Na każdą lokację dostajemy 3 kluczyki, które reprezentują nasze "życia". Jeżeli nasza zabawka nam padnie w boju, wybieramy z reszty swoich podopiecznych kolejną, i nakręcamy ją wrzucając w sam środek walki, w której uczestniczyła jej poprzedniczka. Przegrywamy dopiero w momencie wykorzystania kluczyków. Można w każdym momencie X-em wejść do wyboru Pokemonów i zmienić go zanim poprzednik straci całe życie, jednak warto robić to w warunkach bezpiecznych, gdyż nakręcenie chwilę trwa i przypadkowy atak wroga może go przerwać. Dosyć częstym zjawiskiem jest "łapanie" nowych towarzyszy, tu nazwane uroczo "zaprzyjaźnianiem się" (trochę dziwne zważywszy na to, że najpierw spuszczamy im solidny łomot). Kiedy pokonujemy przeciwników mamy szansę (zwiększoną, jeżeli przeciwnik ma na sobie status, bądź zakręciło mu się w głowie) na "przyjaźń". Wtedy zamiast znikać, zostaje leżący na planszy i wystarczy podejść do niego aby go "zebrać" i dołączyć do kolekcji (warto zaznaczyć, że jest on dodawany automatycznie i ma pełne życie, więc gdy złapiemy jakiegoś silnego osobnika można od razu z niego skorzystać). Walki z bossami są trochę trudniejsze, gdyż zazwyczaj są jakoś 10-krotnie więksi, trudno uniknąć ich ciosów, a i jednym atakiem mogą nas przyprawić o ból głowy. Chyba tak naprawdę siłę systemu walki tworzą same ataki. Są to odpowiedniki znane nam z klasycznych Pokemonów, ale w zupełnie ładniejszej odsłonie (szczególnie tutaj widać moc 3D). I tak zamiast smutnych, jałowych animacji, że nasz stworek zaatakował przeciwnika, mamy walące się skały, ogniste tornada, kule energii i pioruny, ataki na bliski oraz daleki zasięg. Naprawdę polecam zapoznać się z każdym z osobna, gdyż odpowiednie ich dobranie potrafi posiać spory zamęt, szczególnie kiedy bierzemy udział w starciach parunastu Poków na raz (momentami jest tak intensywnie, że nie idzie się połapać gdzie jesteśmy!).
W mieście...
W tym miejscu warto wspomnieć o pieniądzu w grze. Z każdego niezłapanego przeciwnika lecą nam P (bo tak tutaj nazywa się waluta), za którą możemy zainwestować w losowe nowe ruchy (co kolejny rozdział coraz większa szansa na silniejsze), kosmetyczną zmianę między A i B czy dedykowany dla każdego miasta ruch 5 gwiazdkowy. W mieście można znaleźć przede wszystkim fontannę, która leczy wszystkie nasze stworki, oraz punkt wypuszczania zabawek. Puszczamy je wolno w zamian za P oraz, jeżeli wypuścimy naraz 7 takich samych, możemy dostać ich ewolucję za darmo. Przyjemny aspekt. Mamy dwa budynki informacyjne - jeden z Pokemonami które złapaliśmy/widzieliśmy, drugi z ogólnymi statystykami z gry (czas, wyniki, itp.). Dodatkowo mamy nasz sklepik, czyli street passowy bonus. Raz dziennie, oraz bonusowo za każdy street pass, do naszego sklepu przychodzą klienci, zostawiając trochę P. Bonusem jest, gdy przekroczymy określoną liczbę klientów (system informuje kiedy) w niektórych lokacjach w grze pojawiają się legendarne Pokemony (niestety niektóre dostępne tylko przez to, więc jeżeli marzysz o scalakowaniu gry - zacznij szukać znajomych). Ponadto jest również budynek do łączenia się przez Wi-Fi na multi dwuosobowe (bez Download Play, więc nie miałem okazji przetestować na kolegach). Pod sam koniec gry pojawia się najlepsza lokacja (poza fontanną) - szkółka ataków. Możemy dzięki zebranym do tej pory Pokemonom nauczyć naszych najsilniejszych podopiecznych określonych ruchów. Działa to prosto - od 1 do 6 pokemonów oddelegowujemy do trenowania naszego pupila (niestety one potem od nas odchodzą), a ten zyskuje atak, które do tej pory umiały one. To czasami nakłania do kolejnej godziny grindu (bo brakuje nam jednego stworka z tym atakiem), ale czasem warto. Na pewno za to nie znajdziemy się w sytuacji gdzie kilka godzin grindowania pójdzie na marne przez rozładowaną baterię albo źle wyłączoną konsolę - gra robi quicksave'y właściwie co chwilę, kiedy wchodzimy do miasta, wychodzimy z miasta, zmieniamy lokację itd.
...i na Arenie
Kulminacją każdego podrozdziału są rozgrywki na Arenie. Te występują w trzech różnych formach. Najczęściej spotykana to Battle Royale - coś w rodzaju last man standing, na polu bitwy non stop pojawiają się nowi przeciwnicy aż do 2-3 bossów. Wszyscy biją wszystkich, ale zazwyczaj biją nas (no nie wiedzieć czemu). Drugim trybem jest Team Battle, gdzie wybieramy dodatkowe dwa Pokemony z naszej drużyny (sterowane przez AI) i przebijamy się przez serię minibossów aż do głównego przeciwnika (tutaj szczególnie ważny jest dobór dobrych ataków). Ostatnią spotykaną formą jest Charge Battle. To dość dziwny tryb, w którym część naszych najsilniejszych Poków bierze rozpęd i szarżuje w grupy wrogów, a my pomagamy im mashując bezładnie przycisk A. Na szczęście ta forma aren jako jedyna nie pojawia się w endgame content. Zdecydowanie boli brak internetowego multi, gdzie moglibyśmy się potykać z przeciwnikami z całego świata na polach bitwy w formie właśnie last man standing. Brak takiego trybu boli, bo to niewykorzystany potencjał.
Fabuła i po fabule
Endgame content, jak zwykle w przypadku gier spod znaku Pokemon, jest bardzo rozbudowany. Po przejściu wątku fabularnego we wszystkich lokacjach w grze pojawiają się nowe Poki, do tego ich poziom mocy rośnie. Dodatkowo, jak wcześniej wspomniałem, część odblokowujemy sklepikiem street passowym. Pojawiają się także nowe, wcześniej niedostępne areny. Najważniejszy jednak jest poziom World Rank, który trzeba regularnie podnosić, gdyż działa on na całą grę, zwiększając moc Pokemonów we wszystkich lokacjach. Niestety jest on bardzo drogi, na awans z pierwszego poziomu na drugi wydałem całą skrupulatnie zbieraną podczas fabuły gotówkę.
The Good
+ Absorbujący system walki
+ Quicksave co chwila
+ Grywalność
+ Grafika
+ Spory endgame content
+ Jest radośnie i kolorowo
The Bad
- BRAK MULTI PRZEZ INTERNET
- Prosta
- Liniowa
The Wolv
Pierwsze podejście z Pokemon w tytule na 3DSa nie jest specjalnie udane, ale ma to coś co przyciąga i zajmie nam chwilę. Dobry przerywnik między cięższymi tytułami, akurat aby ponaparzać trochę w przyciski i odstresować się patrząc na cieszącą oko radosną grafikę.
5/10